Rudi Fontana (ur.w Modenie, 1958) W 1983 roku skończył
kierunek Wyposażenia i Architektury Wnętrz na Instytucie Cottage Italiano w
Ferrarze, we Włoszech. Pracował jako projektant wnętrz prywatnych domów,
mieszkań, wnętrz sklepowych, scenografii, wystaw, płytek ceramicznych oraz
stoisk targowych we Włoszech, Hiszpanii, Grecji, Francji, USA, Chorwacji,
Brazylii, Rosji, Dubaju, Anglii, Rumunii i Polsce. Ważniejsze jego projekty to:
stoisko targowe “Città Ceramica” (“Ceramiczne Miasto”) dla Fabryki Pastorelli; projekt podłóg w Boscolo Exedra Luxury Hotel w Rzymie, historycznym
budynku z XIX wieku, który wybudowany jest na ruinach Term Dioklecjana z ok.
300 roku; projekt globalnego stylingu dla Grupy Cisa-Cerdisa, (dzisiaj Grupy
Ricchetti).
Jego projekty
były nagradzane we Włoszech (Turyn -„Interior Design Green” 1991; Region Emilia
Romagna, 1
miejsce w kategorii „Architektura Wnętrz” nagroda ITALIA CHE LAVORA - UOMINI e
AZIENDE 1985; Modena, PREMIO BLU 1999) i Wielkiej Brytanii (CERAMIC AWARD
1998);
Pod koniec 2008
roku Rudi Fontana przeniósł się do Szczecina zafascynowany tym miastem zarówno
z punktu widzenia geograficznego, historycznego i urbanistycznego. Działa pod
szyldem Italian Studio gdzie promuje styl życia ‘Made in Italy’. Jego
ważniejsze projekty w Szczecinie to: Piazza Apulia na Katedrze Italianistyki
Uniwersytetu Szczecińskiego oraz koncepcja estetyczna Łuku Odrodzenia w Szczecinie.
Aktualnie pracuje nad projektami dla polskich fabryk płytek ceramicznych.
Poniższy wywiad został przeprowadzony we wrześniu 2013 roku w pracowni Rudiego Fontany w Szczecinie. Rozmowę tłumaczyła i wywiad spisała Agnieszka Perzyńska.
Tomasz Sachanowicz / Architektura w Szczecinie:
Co skłoniło Cię do zajęcia się architekturą?
Rudi Fontana:
Na samym początku
chciałbym wyjaśnić jedną zasadniczą kwestię. Otóż zauważyłem, że przy wyborze
studiów nie ma aż tak jasnego podziału w Polsce, jak we Włoszech. Mam na myśli
podział na architekturę budowlaną i na architekturę wnętrz. W Polsce często
zdarza się, że architekt budowlany zajmuje się także architekturą wnętrz. We
Włoszech natomiast już studia są zupełnie inne. Architekt budowlany jest postrzegany
bardziej jako inżynier i podczas studiów jest uczony estetyki bardziej w
odniesieniu do budynków. I na odwrót – studia osoby, która w przyszłości będzie
się zajmowała architekturą wnętrz są skupione przede wszystkim na nauce o
estetyce w nawiązaniu do wnętrz. Architekt wnętrz np. nie może podejmować
decyzji dotyczących przesunięcia ścian, chyba, że byłyby to ścianki z płyt g-k.
Zatem moje studia skoncentrowane były na estetyce wnętrz, doborze barw,
podziałach przestrzeni oraz na racjonalizmie i funkcjonalności.
Estetyka z kolei
to dla mnie nie to, co wyczytujemy i oglądamy w czasopismach wnętrzarskich.
Jak mówię o
estetyce w kontekście architektury wnętrz to mam na myśli dogłębną naukę o niej
w odniesieniu do jej korzeni filozoficznych, racjonalnych i etycznych. Estetyka
jest generalnie bardzo ważnym elementem w naszym życiu, gdyż przede wszystkim
dotyka ona jego jakości i przyjemności.
Wracając do
pytania wolę myśleć, że to architektura wnętrz wybrała mnie, a nie ja ją.
Ta obopólna pasja
narodziła się doprawdy bardzo wcześnie i dopiero wraz z upływem czasu
przerodziła się ona w zawód. Droga ta była
- rzecz jasna – dość długa, jednak jednocześnie szczęśliwa, gdyż uważam,
że przeistoczenie wielkiej osobistej pasji w pracę to potężny przywilej tylko
niewielu ludzi. Dzisiaj jestem bardzo szczęśliwy, że zajmuję się właśnie
architekturą wnętrz.
Kto był Twoim najbardziej inspirującym
nauczycielem? Który z nich miał na Ciebie największy wpływ?
Spośród
rzeczywistych nauczycieli to na pewno Giuliano Della Casa, mój nauczyciel
rysunku artystycznego i
architektonicznego, który dziś postrzegany jest jako przedstawiciel
nurtu art informel. To od niego
nauczyłem się, poza kanonicznymi technikami, jak obserwować, a nie tylko
patrzeć. A jest to fundamentalna różnica, tj. pomiędzy czytaniem, a czytaniem
ze zrozumieniem. Giuliano Della Casa nauczył mnie też jak interpretować kolory
i jak odczytywać różnego rodzaju odwołania i symbole. Sądzę, że to było
naturalne, że wraz z biegiem lat zostaliśmy przyjaciółmi.
Postać Giuliano
Della Casa była i jest dla mnie punktem odniesienia zarówno w mojej pracy, jak
i w całym moim życiu.
Bardzo mnie
natomiast zainspirował wenecjanin Virgilio Guidi, którego nazywano artystą światła. Od zawsze
widziałem ścisłe powiązanie pomiędzy sztuką wizualną a elementami wyposażenia
wnętrz, spośród których jednym z najważniejszych jest dla mnie właśnie światło.
Największym
nowoczesnym interpretatorem weneckiego naturalnego światła, tak szczególnego,
tak bardzo rozproszonego pomiędzy wodą a niebem, był właśnie Virgilio Guidi. To
od niego nauczyłem się mojego osobistego, niestandardowego sposobu pracy
nadając wielką rolę grze światła, temu co robi światło we wnętrzach, w jakiej
postaci występuje: czy rzeczy są pokazane w całkowitym świetle, prześwietleniu,
cieniu, czy półcieniu.
Kolejną postacią
niesamowicie istotną w moim wykształceniu był artysta Mario Schifano,
praktycznie europejski Andy Warhol, którego miałem zaszczyt poznać pod koniec
jego kariery. Schifano był prawie rówieśnikiem Warhola, pracowali mniej więcej
w tych samych latach. Mario Schifano można uznać za prawdziwego obserwatora i
kronikarza swoich czasów, świadka najważniejszych zmian, jakie dokonywały się w
zawrotnym tempie i które poświadczał poprzez swoją osobistą formę pop-artu. Schifano był niewyobrażalnie
uważny na wszystkie metamorfozy, jakie przechodził Rzym, w którym mieszkał i
pracował i który był wówczas uznawany jako miasto najbardziej aktywne
intelektualnie w Europie.
Osoby, które
wymieniłem są dla mnie od zawsze źródłem inspiracji i są moimi wytycznymi w
pracy.
Którego z żyjących architektów lub architektów
wnętrz najbardziej podziwiasz?
Nie zdziw się,
ale wymienię zarówno architektów wnętrz, budowlanych, jak i tych, którzy
zajmują się interior designem lub stricte designem. Pierwszym z żyjących
architektów, których bardzo podziwiam jest bez wątpienia Massimo Iosa Ghini,
przedstawiciel bolidyzmu, czyli nurtu, którego kwintesencją jest tworzenia czegoś
stałego, co wydaje się być dynamiczne. To, co najbardziej mi się podoba w
bolidyzmie to fakt, że wrażenie ruchu wydaje się być spowodowane przez naturę.
Mam tu na myśli
wieżowce, które wydają się narysowane przez wiatr, czy o drewnianych rzeczach o
kształtach wygiętych w nieprawdopodobny sposób i które jednocześnie wydają się
naturalne.
Po prostu
niesamowicie podoba mi się fakt, że człowiek potrafi wyrobić materię w sposób,
który jest w całkowitej symbiozie z naturą.
Ponadto obserwuję
i lubię esencjalizm Santiago Calatravy. Podziwiam w jego pracy prostotę
materiałów i form oraz wrażenie lekkości. Zachwyca mnie umiejętność tworzenia
przez niego rzeczy, które wydają się łatwe, a są ekstremalnie trudne.
Podziwiam także Karima
Raschida szczególnie za to, że ma odwagę proponować swój styl i swój design,
który w niektórych przypadkach jest szczególnie mocny i bogaty w znaczenia
kolorystyczne.
Z radością,
zaciekawieniem i wielkim entuzjazmem podchodzę do idei Macieja Zienia, który
jakiś czas temu podjął współpracę z Ceramiką Tubądzin polegającą na
projektowaniu całych kolekcji płytek ceramicznych o powierzchniach opracowanych
w szczególny i niezwykle interesujący sposób.
Poza wymienionymi
designerami i architektami jest także wielu innych, których prace mi się
podobają, jednakże nie sposób ich tu wszystkich wymienić.
Pozwolę sobie jedynie
na poszerzenie Twojego pytania i w konsekwencji mojej wypowiedzi, o jednego
nieżyjącego już twórcę, który jest dla mnie absolutnym geniuszem i mitem. Mam
na myśli Charlesa Le Corbusiera, który zajmował się wszystkim, zarówno
architekturą budowlaną, architekturą wnętrz, jak i designem.
Dla mnie Le
Corbusier jest Leonardo Da Vincim architektury.
Jaka wielka architektura pozostawia Cię
niewzruszonym?
Być może jest
taka architektura. Każdy z nas ma swoje wykształcenie i zasób kulturowy, z
których to formuje się gust i rodzą się preferencje. Bywa, że ktoś tworzy
świetne i niesamowite architektoniczne rzeczy, jednakże nie wchodzą one w moje
dziedzictwo kulturowe oraz w moje upodobania i dlatego nie mogę ich docenić.
Czy bierzesz udział w konkursach na wnętrza?
Swego czasu startowałem
w różnych konkursach, zdobyłem nawet kilka nagród. Dzisiaj interesuje mnie o
wiele bardziej satysfakcja mojego Klienta. Kiedy pracuje się nad konkursem to
bardzo często ma się od początku świadomość, że pracuje się po to, by się
spodobać jury. Wszak robiąc projekt na konkurs trzeba zaskoczyć i pokazać, że
jest się dobrym. Jednak często takiego projektu nikt nie realizuje. Uważam
natomiast, że moja, a raczej nasza, praca realizuje się dopiero wówczas, gdy
jest naprawdę komuś potrzebna. Komuś, komu nie możemy rozwiązać oczekiwań
robiąc eksperymenty architektoniczne lub proponując mu stawianie zamków na
lodzie.
Którą część procesu projektowego lubisz
najbardziej?
W największej
ilości przypadków, na początku projektu jest rozmowa polegająca na zbieraniu
informacji, która odbywa się pomiędzy Klientem a projektantem. Podczas takiej
rozmowy Strona Zlecająca opowiada projektantowi o swoich oczekiwaniach, stylu
życia i ogólnie o swoim guście.
Prawdą jest
jednak też, że Klient nie zawsze jest świadomy i ma jasność na temat wszystkich
aspektów, które są potrzebne do wykonania projektu. Z tego powodu informacje,
jakie przekazuje projektantowi nie zawsze są kompletne czy precyzyjne. Dlatego
też podczas dialogu istnieje potrzeba, by projektant odgadł i rozkodował szereg
danych, których Klient najprawdopodobniej sam nie zna lub nie potrafi ich
wyrazić. Moment, gdy daję radę, po dość trudnym transferze informacji
połączonym stricte z bazą psychologii, zaproponować Zleceniodawcy coś, co go w
pełni zadowoli, jest dla mnie najbardziej satysfakcjonujący. Zatem właśnie tą
część procesu projektowego uznaję zdecydowanie za tą ulubioną.
Co jest Twoją piętą Achillesa?
Cóż... Wiesz, że
zazwyczaj się mówi, że każdy gust jest gustem. Zdaję sobie sprawę, że mogę
sobie przysporzyć wrogów, jednak nie myślę tak. Moim zdaniem istnieje dobry i
zły gust, gdyż piękno, jego poczucie i połączenie kolorów mają swoje kanony. Moja
orientacja, jak może zauważyłeś, idzie zdecydowanie w stronę rozwoju, w stronę
świata, który wciąż w dynamiczny sposób idzie
naprzód. Dlatego uważam, że żyjąc w trzecim tysiącleciu winniśmy czerpać
z tego, co ma nam do zaoferowania ten wiek. Moją piętą achillesową jest
wszystko to, co już zostało zrobione, przerobione, z czego już się wcześniej
korzystało i czym się kiedyś inspirowało. Zatem jeśli ktoś mnie prosi o
zrobienie wnętrza w stylu np. Ludwika XIV, który miał sens w okresie
historycznym i przy stylu życia kompletnie innym od dzisiejszego i którego
używano we wnętrzach pałaców w ogromnych salonach, a Klient chce go
zreprodukować w mieszkaniu o powierzchni 80mkw., to rzecz jasna nie odmawiam,
gdyż dobrze znam historię i cechy charakterystyczne tego stylu, jednak nie
odczuwam pasji pracując nad projektem takiego typu.
W związku z
faktem, że w moim zawodzie zasadniczą kwestią jest niepopełnianie błędów
stylistycznych i unikanie mieszania stylów,
które do siebie nie pasują, etyka zawodowa każe mi pomóc rzeczywistościom tego
typu, realizując tym samym rzeczy, które nie do końca mnie wyrażają.
W którym ze znanych domów chciałbyś mieszkać?
Jest jeden dom,
który bardzo mi się podoba. Dom ten znajduje się w Santiago w Chile i został
zrealizowana przez Studio Schmidt Arquitectos Asociados. Jest on doskonale
zintegrowany z naturą i idealnie odzwierciedla to, co uwielbiam: wnętrza
przenikają do stref zewnętrznych, a strefy zewnętrzne przechodzą w
niezauważalny sposób do środka domu. A’propos pokażę Tobie moją prezentację i
relację z tej Willi.
Które z miast jest Twoim ulubionym?
Trudno jest mi
odpowiedzieć na to pytanie, gdyż ogranicza się ono do jednego miasta.
Jednakże, nawet
będąc Włochem, uznaję za jedno z moich ulubionych miast Rzym. Nie sądzę, by
było jeszcze jedno takie miasto, w którym współżyłyby w tak niewiarygodny sposób
historia antyczna i nowoczesna. Rzym to miasto bardzo kosmopolityczne, jednak w
porównaniu z innymi można rzec, że jest jeszcze prowincjalne, jest wielkie i
dynamiczne, a jednocześnie “uszyte” na miarę człowieka, a jakość życia w nim
jest jeszcze bardzo przyjemna. Rzym to według mnie prawdziwy “pępek świata”,
który wydaje się jakby nie był umiejscowiony w żadnym czasie.
Niedawno przeprowadziłem wywiad z architektem,
który powiedział mi, że przejeżdżając przez Polskę ma odczucie, że nawet 80%
budynków powinno zostać wyburzone;) Co o
tym myślisz? Który z budynków chciałbyś, żeby został zburzony?
Wydaje mi się, że
samo pytanie oraz odpowiedź kolegi są jedynie prowokacyjne... Tak naprawdę
jestem bardziej za tym, by poprawiać, czy odnawiać coś, co można jeszcze
ulepszyć, niż za burzeniem. Wypowiadanie się na temat burzenia to zbyt duża
odpowiedzialność, której nie chciałbym na siebie brać.
Załóżmy, że masz możliwość wyboru jakiegokolwiek
miejsca na świecie i dowolnego czasu w historii, w których możesz żyć i
pracować. Gdzie i kiedy wybierasz?
Myślę, że poprzez
moją pracę poświadczam, że jestem osobą, w której tkwi ogromna dawka fantazji,
jednakże jest ona ściśle połączona z rzeczywistością. Bardziej niż marzyć lub
wyobrażać sobie, że żyję w marzeniach, zdecydowanie wolę doceniać najbardziej,
jak to tylko możliwe rzeczywistości, w jakich nadarza mi się żyć. Dzisiaj
znajduję się, mieszkam i pracuję w Szczecinie i
ten właśnie kontekst historyczny i miejsce wybieram, by żyć, wykonywać
swoją pracę i rozwijać swoją fantazję.
Kto jest Twoim ulubionym Klientem? Ludzie prywatni
czy firmy?
Moim ulubionym
Klientem jest jakakolwiek jednostka prywatna, czy publiczna, z którą może mnie
połączyć tzw. “feeling”, który wychodzi poza realizację projektu. Uznaję
generalnie, że żaden projekt nie jest statyczny, że może i musi być poddawany
nieustannej ewolucji zgodnie z tym, jak zmienia się życie Klienta. Ważne zatem
jest, że rodzi się ów “feeling”, czyli kontakt pełen wspólnego zaufania z
Klientem, by towarzyszyć mu podczas
wszystkich przyszłych ewentualnych ewolucji i wariantów, jakich będzie wymagał
projekt.
Zlecenie Twoich marzeń to...
Bardzo chciałbym
móc pracować przy rozwoju idei, która na pierwszym planie stawiałaby
jakąkolwiek kulturową wymianę międzyludzką. Takie miejsce, które teraz tkwi
jeszcze w moich wyobrażeniach, miałoby i mogłoby być do dyspozycji kogokolwiek,
kto zechciałby poznać i użyć wszelkich aktualnych i nowoczesnych narzędzi
niezbędnych do komunikacji między ludźmi różnych kultur oraz różnych tradycji. Mój
pomysł rodzi się z tego, gdyż uznaję się za propagatora zjednoczenia
ludzkości. Uważam się ponadto za przedstawiciela dzisiejszych czasów i sądzę,
że kierunek zjednoczenia jest tym, ku któremu winna zmierzać teraźniejsza historia.
Ja przynajmniej próbuję iść właśnie w tym kierunku.
Jaka jest Twoja ulubiona książka o architekturze ?
“La mia opera” (“Moje dzieło”) Le Corbusiera,
książka która mówi o racjonalizmie.
Jaka jest Twoja ulubiona książka z tych poza
architektonicznych?
Generalnie
najbardziej lubię czytać biografie osób, które mnie inspirują lub ciekawią. Ostatnio
przeczytałem biografię Mario Schifano, czyli artysty, o którym wcześniej
wspominałem oraz biografię Roberto Cavalli, stylisty, którego uważam za
najbardziej aktualnego reprezentanta w swojej ekspresji Italian Style dnia dzisiejszego.
Czego słuchasz, jakiej muzyki?
Podobnie jak w
przypadku kolorów, myślę o muzyce jako o ogóle dźwięków komunikujących mi
harmonię. Z klasyki lubię Bacha i
Vivaldi’ego. The Beatles, Gorana Bregovica uznaję za tych, którzy byli świadkami swoich czasów. Często
wracam do takich artystów jak Domenico Modugno, do jego utworu, czystego
surrealizmu muzycznego. “Volare”, który powstał w wyniku inspiracji niebem
namalowanym przez Marca Chagalla.
Co o Twojej pracy myśli Twoja rodzina?
Jeśli chodzi o
rodzinę, z jakiej pochodzę to niestety zostały z niej tylko moje dzieci: syn i
córka, którzy są już dorośli. Dzisiaj żyją oni we Włoszech, jednakże od
najmłodszych lat odbywali podróże podobne do moich, które można określić mianem
swoistego nomadyzmu zawodowego i kulturowego. Uważam, że dzięki podobnemu DNA
rozumiemy się i akceptujemy takimi, jacy jesteśmy. Jak w każdych relacjach
ojciec – dzieci czasem jesteśmy w idealnej syntonii, a czasem nie. Jeśli chodzi
o to, co myślą o mojej pracy, to są oni jednymi z moich najbardziej surowych
sędziów, jednak konfrontuję się z nimi zawsze bardzo chętnie. Istnieje także
inny aspekt rodziny, który budujemy wspólnie z Agnieszką tu w Szczecinie. Agnieszka
mówi świetnie po włosku i przed tym, jak staliśmy się parą była moją tłumaczką.
To ona tłumaczy ten wywiad.
Faktem jest
zatem, że Agnieszka dzieli ze mną świat zawodowy od początku naszej znajomości.
Z czasem nauczyła się go znosić i doceniać we wszystkich jego aspektach,
zarówno pozytywnych, jak i negatywnych. Dzisiaj mówi, że jest nim
zafascynowana. A ja mam nadzieję, że to prawda.
Kim byłbyś, gdybyś nie był architektem wnętrz?
Jaki inny zawód mógłbyś wykonywać?
Według mnie
najważniejszą sprawą w życiu jest bycie sobą niezależnie od zawodu, jaki się
wykonuje. Od zawsze identyfikuję się jako człowiek, który ma imię i nazwisko i
to uznaję jako podstawę, dopiero potem widzę się przez pryzmat mojego zawodu. Nigdy
sobie nie zadałem Twojego pytania, gdyż praca, jaką wykonuję, jest dla mnie tak
naturalna, że ani razu nie myślałem o żadnych innych ewentualnych
alternatywach. Ważne jest dla każdego z nas, by móc wyrażać samych siebie
poprzez pracę, jaką wykonujemy.
Jaki jest Twój ulubiony budynek lub miejsce w
Szczecinie?
Jeśli mówimy o
budynku, jaki istnieje to ze wszystkich najbardziej podoba mi się Katedra.
Jest to budynek,
który bardzo mnie fascynuje z zewnątrz i w środku ze względu na niezwykle
harmonijny podział przestrzeni i wielkości. Jeśli mówimy natomiast o budynku,
który widnieje jeszcze tylko na projekcie to jest to Hanza Tower. Podoba mi się
jej dynamiczna struktura i kompleksowy design, który przypomina kształty
namalowane w hipotetycznej galerii wiatru.
Jaką radę dałbyś komuś, kto chce zostać
architektem wnętrz?
Pierwszą rzecz,
jaką bym powiedział, to żeby dogłębnie zastanowił się nad swoją pasją bez
zadawania sobie pytania, kim się stanie lub jaki zawód będzie wykonywał. Potem,
jeśli uzna, że ta pasja jest rzeczywiście duża to pierwszą radą jaką bym dał,
to by dał sobie czas, poświęcił się
nauce, zdobył odpowiednie wykształcenie i przygotowanie, które są bazowe.
Doradziłbym też takiej osobie, by nie myślała pod koniec studiów, że osiągnęła
już metę, ale raczej dopiero minimalny,
niezbędny start, by móc stać się architektem wnętrz. Ażeby natomiast
konkretnie się nim stać trzeba cierpliwie czekać, aż inni w tej osobie i w jej
pracy zobaczą i docenią wartości oraz umiejętności. Wówczas pewnego dnia nadejdzie
moment, jak ktoś da jej pierwsze zlecenie.
Dopiero wtedy
można stwierdzić, że pasja przeistacza się w zawód.
Co Cię inspiruje?
Poza zasobami
kulturowymi, o których wcześniej wspominałem i które są owocem mojego
wykształcenia i stycznością z osobami-przewodnikami, dzięki którym rozwinąłem
poczucie estetyki i kompozycji, nieustannie inspiruje mnie natura, jej elementy
i rytmy.
Jaka jest, według Ciebie, rola architekta wnętrz w społeczeństwie?
Myślę o tej roli
jako o usłudze, która jest potrzebna do poprawienia jakości i zoptymalizowania
życia społeczeństwa, w jakim żyję.
W jednym tekście Le Corbusier wyraził, że
architektura to “piękna gra brył w świetle”, ktoś inny powiedział, że
architektura to “sztuka kształtowania przestrzeni”. Czym dla Ciebie jest
architektura?
Po pierwsze
dziękuję Tobie za przyłączenie mojej opinii do opinii wielkiej postaci
architektury, jaką jest Le Corbusier. Nawet nie myślałem, że na to zasługuję. Definicja
Le Corbusiera, którą cytujesz w pytaniu jest zawarta w szerszej wypowiedzi i
wyjęta z całego kontekstu, dlatego też wydaje się historycznym uproszczeniem. Zatem
proszę, byś pozwolił mi uporządkować po kolei to, co chciałbym odpowiedzieć. Jako
pierwsze powstaje słowo “architekt”, mniej więcej 2500 lat temu, dopiero później
powstaje wyraz “architektura”. Słowo “architekt” można traktować jako stary
neologizm, zważywszy, że są w nim zawarte dwa greckie słowa: arkhi i tèkton. Pierwszym,
który użył tego słowa był Herodot, którego można uznać za kronikarza swych
czasów, a żył on ok. 500 lat p.n.e. Już wtedy ów neologizm można było
przetłumaczyć i znaczył: “sztuka robienia czegoś najlepiej jak się potrafi od
początku do końca”. Rzecz jasna w tamtych czasach aż po późne średniowiecze
największym problemem społeczeństwa nie było poprawienie jakości życia, a w
ogóle utrzymanie się przy nim, wobec tego praca architekta była skupiona przede
wszystkim na konstruowaniu fortyfikacji i budowli, które miały zagwarantować
ochronę i większe przetrwanie przed inwazjami. I to jest znaczenie
etymologiczne wyrażenia “architekt” i konsekwentnie “architektura”. O
architekturze wnętrz zacznie się mówić dopiero wtedy, gdy ludzkość osiągnie stabilność
w kwestii pewności życia, dzięki czemu miała więcej czasu i mogła chcieć
zastanowić się nad polepszeniem jakości życia. Wszak dopiero w pewnym momencie
ludzie mogli sobie pozwolić na dokonywanie wyborów i selekcjonowanie rzeczy
ładniejszych z wyposażenia wnętrza, bardziej funkcjonalnych i bardziej
racjonalnych dla lepszego, wygodniejszego i łatwiejszego rozwijania swoich aktywności.
Ja osobiście nigdy nie straciłem z oczu znaczenia etymologicznego, które
zawarte jest w środku słowa “architektura”, to ono definiuje mój zawód w
społeczeństwie.
Mogę wobec tego
określić następującą moją definicję architektury wnętrz: jest to droga, podczas
przechodzenia której szuka się jak najlepszego połączenia funkcjonalności,
racjonalizmu i estetyki, których celem jest polepszenie jakości życia
społeczeństwa w różnych swoich aspektach.
Jaka jest, wg Ciebie,
przyszłość architektury wnętrz/architekta wnętrz?
Żyjemy w szczególnym momencie historycznym, pochodzimy z
takiego okresu, w którym minimalizm uwarunkował wszystko to, co nas otacza.
Generalnie żyjemy chwilowymi modami i tendencjami i im bardziej idziemy
naprzód, tym bardziej zdajemy sobie sprawę z faktu, że mody się kończą, a
tendencje się zmieniają i tylko rzeczy proste i esencjalne pozostają.
Jednocześnie jesteśmy niesamowicie przywiązani do przyzwyczajeń, które to same
w sobie nas uwarunkowują i nie zawsze to, co tworzymy odzwierciedla nasze
prawdziwe i rzeczywiste potrzeby. Myślę, że potrzeba jest drogą do uproszczenia
stylu, eliminując rzeczy zbędne uwypukla się funkcję i esencję.
Miejsca zamieszkania są zupełnie inne od tych, do których
byliśmy przyzwyczajeni wcześniej.
Ponadto system codziennej pracy bazuje na koncepcji
szybkiego przemieszczania się, która z kolei może wpływać na częstą zmianę
miejsca zamieszkania w ciągu życia. Prawie nikt w dzisiejszych czasach nie może
z przekonaniem powiedzieć, że będzie żył na zawsze w tym samym domu, czy nawet
w tym samym miejscu. Myślę, że w przyszłości będzie się próbowało powrócić do
prawdy, o której człowiek zapomniał i którą zawieruszył pod licznymi warstwami
konsumeryzmu i postępem, które to się skumulowały wraz z biegiem czasu. Moim
zdaniem w przyszłości człowiek będzie szukał prostoty, a nie przesady, będzie
chciał żyć prosto w sposób świadomy, zdrowy i w pełnej harmonii ze
środowiskiem, miejscem, rzeczami. Wciąż będzie szukał równowagi pomiędzy duszą
a wszechświatem. Przewiduję, że interior designer będzie musiał się
przystosować do takiej dynamiki, jego moduły będą musiały być przemyślane do
zastosowania wszędzie, przestrzenie będą tworzone z elementów, które będą się
dopasowywały do różnych miejsc oraz wielkości i będą wytworzone z materiałów
naturalnych, które sprawią, że mieszkania będą ciepłe i przytulne i które dadzą
pewność, że będą mogły towarzyszyć ludziom w całym życiu. Interior designer
będzie musiał obracać się, zarówno w formie, jak i w treści, wokół Osoby i
Środowiska, szukając spójnej integracji. Będzie musiał nauczyć się pracować z
materiałami ponownie odkrytymi i najnowszymi, które, dzięki czerpaniu z nowych
technologii, pozwolą na tworzenie rzeczy, które dzisiaj ktoś może sobie tylko
wyobrazić.
Uważam, że dzięki sztucznej inteligencji i technologii,
wyeliminujemy bardzo dużo fizycznych rzeczy, wiele niepotrzebnych urządzeń,
które już dzisiaj zajmują coraz mniej miejsca, wyrzucimy aplikacje i inne
elementy fizyczne, niektóre zupełnie, a niektóre zostaną zmienione i
zintegrowane z innymi urządzeniami technologicznymi, które będą stawały się
coraz bardziej niewidoczne, mniej agresywne i bardziej kompatybilne z miejscami
zamieszkania. Myślę, że dzięki temu opróżnieniu i przerzedzeniu będzie można
żyć w bardziej wolnych przestrzeniach. gdzie będzie można realizować nowe
domowe pejzaże, które nie będą dedykowane tylko dla konkretnego użytku, czy
pracy (która w większości przypadków będzie wykonywana przez lub poprzez
komputer), ale przede wszystkim dla przyjemności.
Tak sobie wyobrażam mieszkanie: więcej przestrzeni dla
sztuki i duchowości człowieka. Ściana, na której znajdowaliśmy 6 gniazdek, 2
włączniki, regał, 58 książek w 44 różnych kolorach okładek, 27 ozdób – pamiątek
nie do usunięcia, być może będzie zajęta przez tradycyjny lub cyfrowy obraz,
prawdziwą rzeźbę, coś o efekcie 3D, lub – czemu nie –kaskadę wodną z polisensorycznymi
efektami wizualnymi i węchowymi. Taka ściana mogłaby być także codzienną kartką
z naszego cyfrowego osobistego kalendarza, gdzie można by dzień po dniu coś
innego napisać, nawet w języku lub w alfabecie miejsca, gdzie będziemy się
znajdować w danym momencie. Chyba idę za bardzo naprzód, prawda? Wobec
tego spotkajmy się tu znów za dwadzieścia lat, które – uwierz mi – zlecą
bardzo, bardzo szybko. Dużo pracy trzeba będzie wykonać, ba, nawet bardzo dużo
i to w niedalekiej przyszłości. Oczywiście tę pracę będzie musiał wykonać ktoś,
kto spełni prosty, jednak fundamentalny warunek: Wielka Pasja, Dogłębne
Przygotowanie, Maksymalny Profesjonalizm, Wielkie Poświęcenie i odpowiednia
doza … cierpliwości.
Dziękuję za Twój czas i odpowiedzi.
tłumaczenie i transkrypt wywiadu: Agnieszka Perzyńska
Wizualizacja. Loft w Tokio, kolekcja Tokyo, cer. Tubądzin, proj. Maciej Zień |
Boks z płytkami Roberto Cavalli home Luxury Tiles |
Wizualizacja. Odnowa Restauracji Avanti Szczecin |
Salon w detalu, prywatna willa. Choszczno |
Kuchnia, prywatna willa. okolice Szczecina |
Kuchnia Open Space, prywatny dom, okolice Szczecina |
Łazienka z płytkami Roberto Cavalli home Luxury Tiles kol. Agata, prywatna willa. woj. pomorskie |
Sypialnia, prywatna willa. woj. pomorskie |
Salon w detalu, prywatna willa. Szczecin |
Kuchnia w stylu angielskim kolonialnym. podłoga z płytek Roberto Cavalli home Luxury Tiles kol. Signoria, prywatna willa. woj. pomorskie |
Łazienka, prywatna willa. Szczecin |
Bardzo ciekawy artykuł, bardzo ciekawe słowa, bardzo ciekawy człowiek.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Yhy. Widać, że to człowiek, który zna się na swojej robocie. A do tego jeszcze bardzo pozytywny. Ale i tutaj link znaleźć można równie pozytywną i zdolną architektkę wnętrz.
OdpowiedzUsuńŚwietnie napisany artykuł.
OdpowiedzUsuń